Białe wino...

Jakiś czas temu wyciągnęłam z szafy mojego starego Ufo'ka -> serweta richelieu, która w wzorze ma owoce i liście dzikiego wina. Po szybkich oględzinach okazało się że mam gotowe już ponad połowę pracy !... Czemu jej nie skończyłam? Dlaczego wylądowała na dnie szafy?..nie wiem... W każdym razie jak na dobre wino przystało,dojrzała w tej szafie na tyle, by ją dokończyć. Myślałam że pójdzie szybko... zapomniałam że ten haft jest wolniejszy od krzyżyków. 

W trakcie pracy: 



Ponieważ aura nie sprzyjała by zrobić zdjęcia na dworze (a biel kocha naturalne światło). Starałam się zrobić jak najlepsze zdjęcia wewnątrz. Poniżej praca skończona przed wypraniem.


 Część muliny pożółkła od leżenia w szafie, trafiła się nawet jakaś plama niewiadomego pochodzenia, wiec całość powędrowała do gara z wybielaczem i proszkiem do białego ... i się gotowało. Może to i babciny sposób ale dzięki temu mam pewność że praca mi się całkowicie wybieli bo sama kontroluje sytuacje i widzę czy już mogę wyjąć czy jeszcze potrzymać. 
Na ogół 10 - 15 minut gotowania wystarcza całkowicie.


 Mam nadzieję że widać różnicę: 
1 zdjęcie przed wypraniem, 
2 zdjęcie po wypraniu (jeszcze mokre)


Potem lekko wilgotną pracę prasuję po lewej stronie. I tu następuje moment wycinania zbędnego materiału oraz dziurek i ażurków by z tego:


po wykrochmaleniu i przeprasowaniu powstało to:


Dodatkowo zaczęłam robić kartki świąteczne,
 już teraz bo jednak trochę czasu na nie schodzi:



 


Pozdrawiam
Jegielniczka



Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty